Autor |
Wiadomość |
Michał |
Wysłany: Czw 9:03, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
Czy był władcą liberalnym? Po częsći tak o czym moze świadczyć nadanie autonomii dla Galicji, przypadek nie spotykany w innych państwach gdzie na tronie zasiadał władca absolutny. Żaden "miłosciwie panujacy cesarz" w XIX nie zezwolił na tyle swobód obywatelom z ziem przyłaconych do danego państwa na drodze ekspansji ( z wyłaczeniem Napoleona). Z drugiej jednak strony musimy sobie zdać sprawę, ze w ówczesnej sytuacji nie mogło być mowy o przyznaniu pełnej niezależnośći dla narodu znajdujacego się pod "jarzmem" innego państwa. Być może z tej strony F. Józef był konserwatystą stojacym na straży utrzymania porządku swojej monarchii. |
|
 |
jakuber |
Wysłany: Wto 16:47, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
"Chwilami dał się uwieść" - ale czy chwile decydują o całości panowania? Czy na tle przywódców państw europejskich Franciszek był władcą liberalnym i postępowym, czy wręcz odwrotnie? I nie robi na mnie wrażenie Kaiser w mundurze wojskowym tylko w stroju myśliwskim - wnim dopiero wygląda jak sympatyczny staruszek z fajką w dłoni Chyba przyznasz mi rację, że w pierwszych dwóch dekadach XX w., rządy Franza Josefa były archaiczne? Co nie zmienia faktu, że w ikonografii jawi się jako sympatyczny staruszek  |
|
 |
Agnieszka |
Wysłany: Wto 16:29, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
jakuber napisał: | Obraz państwa był odbiciem osoby cesarza, twardego, zaawansowanego wiekowo konserwatysty, którego rządy nie były dostosowane do współczesnych mu czasów. |
Hehe, i tu dałeś się uwieść legendzie Franza Jozefa - wąsatego staruszka w mundurze Zaawansowany wiekowo to on był na początku XX wieku, a przecież rządy objął jako młodzieniaszek w 1848 roku i nawet chwilami dawał się uwieść liberalnym prądom  |
|
 |
jakuber |
Wysłany: Wto 15:08, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
Jeśli chodzi o niejaką Panią Chotek, to w myśl ustanowionego lata wcześniej prawa osoba "z niższego stanu" nie jest, delikatnie mówiąć, odpowiednią kandydatką. Miłość jednak nie wybiera, a w tym wypadku śmierć rozwiązała palący problem. Niektórzy zapomnieli (temat bardzo aktualny), że interes państwa jet ważniejszy niż poszczególnych członków rodziny... Nie badałem kwestii rezygnacji niektórych czlonków z bycia członkami rodziny, ale może to efekt właśnie tego konserwatyzmu. Obraz państwa był odbiciem osoby cesarza, twardego, zaawansowanego wiekowo konserwatysty, którego rządy nie były dostosowane do współczesnych mu czasów. |
|
 |
Agnieszka |
Wysłany: Wto 13:44, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
Może i masz rację z tym władcą, ale wśród tych milionów istnień był też jego własny syn. Tylko podczas jego rządów zdarzyło się coś, co do tej pory było nie do pomyślenia - kilka osób na własne życzenie zrezygnowało z bycia członkami dynastii. To chyba uwidacznia, że utrzymywanie "honoru" Domu Habsburskiego za wszelką cenę, głównie poprzed zatwardziały konserwatyzm, niezbyt cesarzowi wychodziło. |
|
 |
jakuber |
Wysłany: Wto 13:04, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
Postać Franciszka Józefa, cesarza budzi wiele kontrowersji. Ale "ocenę" jego postępowania można by poprowadzić dwutorowo. Po pierwsze to co wiemy o nim z literatury, po drugie to co o Franciszku mówili jego poddani. I tu opinie mogą byc skrajnie odmiennie. Aczkolwiek napisałaś, iz Franz Josef "Dobrotliwy cesarz tak naprawdę był tyranem, zapatrzonym tylko w "honor" Domu Habsburskiego, gotów był przelać krew setek ludzi, żeby go ratować (co i tak mu nie wyszło), przegrał chyba wszystkie wojny, jakie prowadził, a mimo to nie potrafił wycofać się w odpowiednim momencie." I po tym fragmencie zadaj sobie pytanie, czy jakikolwiek władca nie zrobi wszystkiego, żeby utrzymać potęge dynastii, nawet kosztem tysięcy istnień, a to nie była monarchia "złotej polskiej wolności", tylko rządy silne i zdecydowane. A co do jego ewentualnej rezygnacji to mam cytat: "Kiedy w 1918 młody monarcha (Karol, dop. jakuber) chciał zrezygnować z tronu, jego żona, cesarzowa Zyta, zawzięcie sprzeciwiała się myśli o abdykacji. "Władca nie może abdykować. Może zostać obalony i pozbawiony praw. Dobrze. To siła. Ale abdykacja-nigdy, nigdy, nigdy. Umrę raczej u Twego boku. A potem będzie Otto. A nawet jeśli zabiją nas wszystkich, będą inni Habsburgowie"*. Czy ktoś próbował pozbawić życia Franciszka? Przynajmniej ja o tym nie słyszałem...
*cytat pochodzi z pracy A. Wheatcrofta "Habsburgowie", tłum. B. Sławomirska, Kraków 2000. |
|
 |
Agnieszka |
Wysłany: Wto 8:48, 14 Paź 2008 Temat postu: Franciszek Józef I |
|
Agnieszka napisał: | Wczoraj spotkałam się ze określeniem, które zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Chodziło o cesarza Franciszka Józefa I: dobrotliwy cesarz - tak go później wylukrowała zauroczona monarchią tradycja historyczna. Autor tego rozbudowanego epitetu - Jerzy Snopek - nazywa cesarza despotą i ogólnie jest mu bardzo nieprzychylny. W swojej pracy (Węgry. Zarys dziejów i kultury, Warszawa 2002) stara się być obiektywny, ale kiedy pisze o Franciszku Józefie, podchodzi do niego bardzo emocjonalnie. Pierwszy raz spotykam się z taką opinią. Czy do tej pory miałam do czynienia z zauroczoną monarchią tradycją historyczną? |
Minęło trochę czasu odkąd napisałam te słowa, przeczytałam kilkaset stron o Franciszku Józefie i już rozumiem wyrażenie, jakiego użył pan Snopek. Dobrotliwy cesarz tak naprawdę był tyranem, zapatrzonym tylko w "honor" Domu Habsburskiego, gotów był przelać krew setek ludzi, żeby go ratować (co i tak mu nie wyszło), przegrał chyba wszystkie wojny, jakie prowadził, a mimo to nie potrafił wycofać się w odpowiednim momencie. Przegrał też swoje życie rodzinne - katastrofa w Mayerling to potwierdza. Ponadto kiedy dowiedział się o zamachu na Franciszka Ferdynanda i jego małżonkę Zofię Chotek, był zadowolony i stwierdził, że Bóg zrobił to, czego on nie mógł dokonać, tj. pozbył się plamy na honorze Domu Habsburskiego w postaci pani Chotek - nieodpowiadającej swoją pozycja społeczną cesarzowi. |
|
 |